Pomysł szalony. Znajomi uśmiechali się znacząco, gdy obwieściłem – „Jadę na Wisłę”. Ty, piędziesięciosześciolatek, który po przejechaniu niespełna 200 km umierał przez dwa dni, chcesz się porwać na 1200 km szutrów, błota, singletraków i niepewnej pogody. Każde powiątpiewanie wzbudzało chęć pokazania niedowiarkom, że dam radę.
Jak było na trasie, opowiem niebawem, dziś zapraszam do lektury artykułu napisanego dla roweronline.pl o tym, jak „pierwszak” przygotowywał ekwipunek na Wisła 1200.
Wisła 1200 – zbędne kilogramy ekwipunku na maraton rowerowy