Wisła 1200 - pić stop

Nasze małe – wielkie Everesty

Rower to nie tylko „narzędzie” służące przemieszczaniu się z punktu a do punktu b. Dla mnie rower to sposób na przekraczanie kolejnych barier, na zdobywanie kolejnych „Everestów”, na wychodzenie poza strefę komfortu. Każdy ma swój Everest, każdy ma swoje strefy i swoje cele do zdobycia. Raz duże, raz małe.

Pierwsza setka
Lipiec 2014 roku – miałem 50 lat gdy odważyłem się na zrobienie 100 km

Wyszedłem poza strefę komfortu 21 lipca 2014 roku, pokonując pierwszą setkę na rowerze, miałem lat 50 i pół. Nie było łatwo, gorączka, bóle mięśni towarzyszyły mi przez dwa kolejne dni.
Kolejne setki i prawie setki przestały być czymś niezwykłym.

Po kilka latach, 14 września 20219 roku, postanowiłem przekroczyć kolejną barierę i pokonać 150 km. Dzięki poznanej w pociągu rowerzystce (jeśli Pani to czyta, to chcę bardzo podziękować za podróż, gdyby nie to spotkanie, nie byłoby kolejnych Everestów) ze 150 zrobiło się 205 i co ważniejsze: usłyszałem o Wisła 1200.

Miało być 150, skończyło się na 205
Pierwsze 2oo zaliczone z Wisły Głębce do Krakowa wzdłuż Wisły

Rok 2020 to czas Wisły 1200. 2500 km przejechanych przed startem i udało się, pokonałem swoje słabości, ledwo mieszcząc się w limicie czasu, przejechałem ULTRAMARATON rowerowy. Wygrała głowa i nogi. Byłem na ówczesnym szczycie swoich marzeń. ponad 1200 km w czasie lekko powyżej 192 godzin (wtedy limit wynosił 200h, dziś nie ukończyłbym zawodów.

Za rok chciałem powtórzyć i poprawić odległość. Wschód 1400 pokazał zbyt wysokie progi, wróciłem na tarczy w drugim dniu jazdy.

Na trasie Wisły 1200
Błoto, wszędzie błoto – to też było wyjście poza strefę komfortu.

Nie dałem się słabości i w 2022 roku pojechałem pogadać ze sobą na Bałkany. Wytyczyłem trasę, wsiadłem z rowerem w pociąg i od Splitu ruszyłem na przygodę.

Trasa Split, Mostar, Sarajewo, Kolasin, Podgorica, Tirana, Durres była wyjściem poza moje wszystkie strefy komfortu. Temperatura sięgająca ponad 40 stopni, trasa poprowadzona poza głównymi drogami, noclegi w lesie, samotność z jednej i poznani wspaniali ludzie z drugiej strony.

Rozmowy ze sobą i osobami, które na chwilę włączyły do mojej przygody, a ja do ich. Wspaniały czas – ponad 1000 km po górach w 12 dni.

Podróże to spotkania
Podróże to spotkania – to spotkanie zmieniło moją trasę
Merima - bez spotkania z nią nie byłoby wyjazdu na Bałkany
Spotkana w Turcji w lutym 2022 roku Boszniaczka Merima – jej opowieść o Wojnie i Oblężeniu Sarajewa tak mnie zafascynowała, że trasa „Cycling for Peace” musiała prowadzić przez Sarajewo.
Most graniczny między Bośnią i Hercegowina a Czarnogórą
Podróże to też widoki – Most graniczny między Bośnią i Hercegowina a Czarnogórą

Bośnia tak mi się spodobała, że rok później wróciłem do bośniackich lasów, pól, miasteczek, miast i wsi. Tym razem nie solo, Było nas dwóch, Adam i ja. W dwóch raźniej to i trasa była jeszcze trudniejsza, poprowadzona po prawdziwych bezdrożach. Krócej, bo około 500 km, lecz bardzo intensywnie. Poznaliśmy na własnych nogach czym jest puszcza i dzika przyroda.

Z Adamem w Bośni
Z Adamem w Bośni – ślady wojny są wszędzie widoczne

2024 – rok przerwy, bo kontuzja na nartach, bo … powodów znajdowałem wiele. Wstyd się przyznać, przejechałem 300 km przez cały rok.

Zastanawiasz się, po co to napisałem? Powód prosty, chcę cię przekonać, że limity są naszych głowach, że każdy z nas niezależnie od wieku może dokonać rzeczy „wielkich”, wielkich dla siebie, pal licho osiągi innych, sprawniejszych, młodszych, lepiej wytrenowanych. Liczysz się ty i Twój mały-wielki Everest.

Jaj już szukam kolejnego celu. Wiele pomysłów na mniejsze i krótsze wyprawy cały czas są w mojej głowie. Bez nich trudno byłoby spojrzeć w metrykę.

Awarie sprzętu - są też do pokonania
Z urwaną piętą na SPD`kach przejechałem jeszcze 500 ok. Pomocne były trytytki.

Autor