Rok wcześniej udało mi się ukończyć Wisła 1200. Z podobnym postanowieniem, w grupie znajomych Wiślaków ruszyłem na nową, dla wszystkich, wyprawę. Nową, bo dopiero co wymyśloną przez Leszka. Trasa z Bieszczad do Gdańska wzdłuż wschodniej, granicy obiecywała bardzo wiele, widoki, przygodę, przewidywalne problemy ze Strażą Graniczną (był to szczyt kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią)….
Wschód 2021 – porażka w obrazkach.
Kilka zdjęć z pierwszych dwóch dni mojego udziału w ultra maratonie rowerowym Wschód 2021.
Wisła 1200 – dojechałem do mety.
Tak, wtedy w 2020 roku udało mi się ukończyć „Wisłę 1200„. Zmieściłem się 200 godzinach, dziś musiałbym uciąć prawie dobę, by otrzymać koszulkę i medal finiszera. Pierwsze dni dość szczegółowo opisałem w poprzednich postach, wielu z was pytało, kiedy będzie ciąg dalszy. Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości wrócę do tematu. Dziś króciutko o samej…
Wisła 1200: dzień trzeci na trasie ultramaratonu rowerowego.
Pobudka o 5 rano, szybkie, bardzo szybkie śniadanie i o 6:05 jesteśmy gotowi. Ruszamy, jest poniedziałek, sklepy czekają na pierwszych klientów, kończy się niedzielna udręka z uzupełnianiem zapasów. Szybkie zakupy i wracamy na ślad Wisła 1200.
Wisła 1200: dzień drugi – niedzielne problemy na trasie
Drugi dzień ultramaratonu rowerowego Wisła 1200 edycja 2020. Niedzielny problem wiślaków – zamknięte małe sklepiki wiejskie. Atak pierogów i desant komarów na trasie
Wisła 1200: dzień pierwszy – ruszam w nieznane
Dziś trudno sięgnąć wspomnieniami co było pierwsze: wibracje zegarka czy gwar na starcie? Zresztą z punktu widzenia dalszej historii jest to zupełnie bez znaczenia. W dniu startu po 5 rano wygramoliłem się z hamaka i stanąłem w pierwszym rzędzie na linii startu. Start Wisła 1200 edycja 2020 odbył się w zmienionej formule, wspólny start 400…
Wisła 1200: dzień przed startem
Nigdy wcześniej nie brałem udziału w tak długiej wyprawie, nigdy nie przejechałem 1200 km dzień po dniu, nigdy nie wsiadałem dzień po dniu na rowerowe siodełko, mając poprzedniego dnia w nogach ponad 150 km, nigdy wcześniej nie brałem udziału w maratonie rowerowym, nigdy wcześniej… Koniec wyliczanki, czas na wspomnienia. Prace na linii kolejowej do Wisły…
Wisła 1200 – mój pierwszy ultramaraton rowerowy
Pomysł szalony. Znajomi uśmiechali się znacząco, gdy obwieściłem – „Jadę na Wisłę”. Ty, piędziesięciosześciolatek, który po przejechaniu niespełna 200 km umierał przez dwa dni, chcesz się porwać na 1200 km szutrów, błota, singletraków i niepewnej pogody. Każde powiątpiewanie wzbudzało chęć pokazania niedowiarkom, że dam radę. Jak było na trasie, opowiem niebawem, dziś zapraszam do lektury…